Iglasty Las

Evenly

-Witaj jestem Evenly.-Przedstawiła się
-A to Murtag.-Powiedziała wskazując na chłopaka obok.
-Jak ci na imię?-Zapytał sie jej.

Lexy

-A witam witam-powiedziała z lekkim uśmiechem-Lexy jestem-przywitała się grzecznie wyczuła że dziewczyna jest aniołem.

///Raven wstaw sobie też zdjęcie normalnego chłopaka Smile

///

Elizabeth

Skłoniła się nisko okazując szacunek istotom zebranym w tym miejscu. Wyprostowała się znów splatając dłonie przed sobą.
- Nazywam się Elizabeth d'Epinay, lecz możecie mi mówić Eliz.. - rzekła cichym jak zwykle tonem a na jej twarzy rozwidniał uśmiech..

Raven

//ok Lexy ale musze poszukać//

Spojżałem na przybyłą-No nie anioł-pomyślałem-No ale cóż jest miła-dodałemw myślach,wstałem i podszedłem do niej-Witam Raven jestem-powiedziałem z błyskiem w slepiach,poprawiłem kapelusz.

Evenly

Evenly wstała i uważnie obserwowała anioła. Obeszła go kilka razy w kółko tak jak to miała w zwyczaju. Oparła się o drzewo na przeciwko Elzi.

Elizabeth

- Miło mi.. - nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić. Istoty otoczyły ją jakby planowały atak na nią. Usłyszała cichy odgłos Sory, lecz nie zwracała na to specjalnej uwagi. Bała się poruszyć. Westchnęła delikatnie przymykając oczy..

// Spadam.. //

Raven

Z uśmiechem wskoczyłem spowrotem na drzewo,poprawiłem kapelusz,wyjołem Saksę oraz kawałek drewna.Zaczołem żeźbić cos na krztałt gryfa i raz po raz poprawiając kapelusz.

Evenly

Evenly stała pod drzewem nagle jej uwagę przykuł jakiś dziwny dźwięk. W powietrzu zaczęły się unosić jakieś opary.
Wampirzyca zaczęła pokasływać.

Raven

Także zaczołem kasłąć,wyjołem hustę i zawiązałem ją wokół pyska-Co to do holery?-spytałe(sorka za słownictwo).Spojżałem na Evenly,zeskoczyłęm z drzewa i stanołem obok niej.

Evenly

Evenly zaczęło kręcić się w głowie. To był jak dobrze pamiętała gaz. Postanowiła wspiąć się na drzewo i zobaczyć czy widać jego źródło. Jednak nie dostrzegła go. Zeszła. Zasłaniała dłonią usta.
-Nie wiem co to.-powiedziała.

Raven

Wyjołem drugą chustę i podałem wampirzycy.Sam wspiołem się na drzewo lecz po chwili zeszłem-Naprawdę nic nie widać-powiedziałem.Po chwili dało się słyszeć wybuch.

Evenly

-Laboratorium!-Krzyknęła Evenly.
-Murtag zanieś mnie tam.-Zawołała do Chłopaka który zdążył zmienić się w smoka. Wskoczyła na niego kilkoma zwinnymi ruchami.
-Wilkołaku leć za nami.-Powiedziała do niego i wyleciała z tej krainy.

Scarlet Dark

Scarlet z dala obserwowała to miejsce. Trujące opary nie robiły jej krzywdy, ponieważ sama nie musiała oddychać za często. To cecha którą wyrobiła sobie przez lata ćwiczeń. - Hmm...- Zastanawiała się nad czymś długo i namiętnie.

Elizabeth

Wyczuła duszący dym i odruchowo zasłoniła dłonią usta. Zaczęła kasłać. Sora zleciała z gałęzi i usiadła na ramieniu Elizabeth, która biegła przed siebie aby być jak najdalej od trujących oparów. Przebiegała przez krzaki i pomiędzy drzewami aby smród przeniósł się na rośliny. Usiadła pod drzewem i zsunęła się nisko, gdyż zatrute powietrze unosiło się u góry a przy ziemi było w miarę bezpiecznie. Sora zeskoczyła na ziemię i usiadła przy swej pani..

Scarlet Dark

Spojarzała na anioła, pochylającego swą jasną głowę ku ziemi. Zeszła z drzewa i podeszła do niego. - Witaj.